Od Kolegi Rafała z refael72.blogspot.com dostałem właśnie notkę o ciekawym regionalnym trunku. Osobiście, jeśli już mowa o degustacji piw, wolę takie regionalne, naturalnie warzone specjały niż popularne koncerniaki z półek sumermarketu, po których coraz częściej głowa łupie (koncerniaki = syf HGB). Jeśli już spożywamy alkohol, lepiej by był dobrej jakości.
Piwo produkcji polskiej, Browar Zamkowy w Raciborzu.
Piwo warzone metodą klasyczną, czyli w odkrytych zbiornikach.
Zawartość ekstraktu 11%, alkoholu 4,8%.
Skład: woda, słód, chmiel aromatyczny i goryczkowy, barwnik naturalny.
Cena w osiedlowym sklepiku 3,50 zł.
Piwo o nietypowym, zielonym kolorze. Mocno nagazowane, nawet za mocno. Otwierać należy powoli i delikatnie, nie zdejmując kapsla od razu. W przeciwnym razie piwo wypieni z butelki.
Wyczuwalna goryczka, zapach zwykły piwny. Piwo niezłe, acz z nóg nie zwala (w przenośni oczywiście).
Cóż, jeśli chcemy się napić PIWA, to tylko browar mały, regionalny.
Tankofermentor w jednym z koncernów ma pojemności roboczej 2000 hektolitrów, w sezonie leją nawet 2200 hekto. Przy takiej pojemnoci nie ma mowy by dopieszczać, by próbować jakieś krótkie serie… Tylko masówka. No i robią HGB (cH***nia-G***o-Berbelucha).
A mały browar – nieduże baseny, piwko sobie powoli pracuje, jak Pan Bóg lub Matka Natura (jak kto woli) to sobie umyślił/a.
No cóż, recenzja fajna i napić się piwa trzeba. Takie zielone to w St.Patrick’s Day czyli na Świętego Patryka gdzieniegdzie się pija.
Tylko takie piwo to potem konieczność spalenia następnego dnia na porządnym treningu, bo prawda jest taka, że browar smaczny, a oponka rośnie!