Przedmowa:
Wpis, który Wam dzisiaj prezentuję napisałem wiele lat temu, jako debiutant, z wparciem motywacyjnym moich trenerów i starszych kolegów. Rozpoczynałem swoją przygodę z tym sportem, ale jednocześnie już zajmowałem się promocją w jednej z zaprzyjaźnionych siłowni i na nasze potrzeby powstał ten artykuł, który, jak się po latach okazało, stał się jednym z wpisów często „pożyczanych” przez różne sklepy internetowe, czy inne portale. Szkoda, że często bez informacji o źródle i autorze… ale tym już się zajmują odpowiedni ludzie…
Po latach tekst jest nadal aktualny, niewiele tu nie zmieniło, zatem zapraszam do przeczytania jego nowej edycji 😉
Motywacja do treningu:
Motywacja jest jednym z kluczowych czynników decydujących o tym, czy nasz trening będzie udany. Może nawet ważniejszym niż wrodzone predyspozycje, czas, pieniądze, warunki fizyczne, itp.
Dotychczas widziałem wiele osób rozpoczynających trening, które nawet dobrze sobie radziły, ale wytrzymujących dwa lub trzy miesiące a potem odkładających trening na czas nieokreślony pod byle pretekstem. Nikt nie jest idealny – sam miałem dłuższe przerwy w treningu które ciężko byłoby sensownie usprawiedliwić.
Dwa miesiące i na plażę:
To hasło jest często wyśmiewane przez weteranów siłowni, ale coś w tym jest! Systematycznie trenując, najlepiej pod okiem dobrego trenera, można w sposób zauważalny spalić trochę tłuszczu przed latem, można trochę poprawić swoją postawę oraz odczuć pierwsze psychiczne i fizyczne efekty treningu. Można “nabrać kolorów”, pewności siebie, energii do życia…
Zależnie od indywidualnych predyspozycji, racjonalnej diety, intensywności treningu już od 2 do 3 miesięcy można poznać “lepszy świat”. Jak wspomniałem, weterani śmieją się trochę z sezonowych debiutantów, ale ja się z tym do końca nie zgadzam. Uważam, że letnia motywacja to też całkiem dobra motywacja.
Wielu obecnych weteranów siłowni zaczynało kiedyś właśnie na wiosnę, z myślą o pokazaniu się dziewczynom na plaży… Jak widać – każde źródło motywacji do treningu jest dobre!
Niestety, większość osób na tym kończy, zapału nie wystarcza, a to duży błąd. Treningowa wiosna mija, a w lecie zaczynają się grille, hot-dogi oraz byle jakie jedzenie fast-food, imprezy, dużo piwa – kompletny brak dbania o siebie, przynoszący nieunikniony spadek formy a pod koniec lata, czy na jesieni zaczyna się już rutyna szkoła-praca-uczelnia, typowe nudne życie, szare jak papier do wiadomych celów.
Nadchodzi koniec jesieni, zaczyna się zima – dopada nas ponury nastrój, depresja sezonowa… któregoś dnia przeglądamy się w lustrze i… po prostu kompletna nędza… 🙁
Ale przecież mogło być zupełnie inaczej! Wiosenny “przypływ mocy”, rewelacyjne samopoczucie, pewność siebie oraz zadowolenie z własnego wyglądu, może przecież trwać cały rok! To naprawdę zależy tylko i wyłącznie od Ciebie!!!
Trening jako styl życia:
To jest całkiem wymagające, ale warto, bo stosunek nakładów do efektów jest zawsze zadowalający. Widziałem wiele osób, dla których ćwiczenie jest po prostu codziennością bez której nie wyobrażaliby sobie życia.
Koszty? Brak czasu? Warunki? Uwierz mi, jeśli człowiek tak naprawdę ćwiczyć chce to nic nie jest przeszkodą. Myśl o celu i zapomnij o wymówkach!
Myślisz, że opowiadam bajki o treningu bez pieniędzy i super warunków? Dam ci przykład moich dwóch znajomych.
Takie widoki na siłowni bardzo motywują mnie i moich kolegów 😉
Jeden kolega nigdy nie widział żadnej siłowni na oczy, na początku nie uwierzyłem mu! Biorąc pod uwage jego sylwetkę myślałem, że sobie żartuje. Więc on pokazał mi jak to robią sympatycy militarnych systemów walki, zrobiliśmy trening bojowo-kondycyjno-siłowy w pustej sali, praktycznie bez przyrządów, bez warunków, improwizacja w 100%. Odżywki i drogie suplementy? Gdzie tam, wystarczały mu kotlety i surówka spożywane w dużych ilościach. (To fakt: mięso to najlepszy rodzaj białka, warzywa zawierają błonnik i witaminy).
Druga osoba, którą miałem okazję poznać to człowiek prowadzący własną firmę i mocno zapracowany – dosłownie od rana do wieczora. On z kolei jest mistrzem w wykorzystaniu wolnego czasu. Każda chwila jest dobra, żeby wykonać różne ćwiczenia rozciągające, siłowe, itp. (tutaj mówię znów o osobie trenującej sztuki walki). Wystarczy kwadrans przerwy w pracy.
Poranek można rozpocząć od serii brzuszków i pompek. Można wstać wcześniej i zrobić sobie krótki jogging. Można nawet wykonywać pewne ćwiczenia dyskretnie, czekając na przystanku na autobus do pracy – podam przykłady: Ćwiczenia rozciągające, rozciąganie nóg, oparcie się na 1 stopie i stawanie na palcach – wznoszenie opuszczanie powoli pięty do ziemi, gumowe kółko do ściskania do ćwiczenia dłoni… Po prostu naprawdę można, jeśli się rzeczywiście chce!
Podsumowanie
Nie będzie żadnego podsumowania. Kiedy wstaniesz od komputera – wiesz co masz robić 🙂
Ja się staram być na siłowni minimum raz w tygodniu jak się uda 2 razy to jest sukces czasami zdarzy się miesiąc przerwy ale po miesiącu czuję już spadek siły gorsze samopoczucie i wtedy udaję się na trening. Staram się jeździć więcej rowerem w ostatnim czasie i jakoś to wychodzi.Najlepsze efekty daje połączenie ćwiczeń siłowych z areobowymi .Wszelkie suplementy wg mnie mają głownie działać na psychikę a przy okazji to niezły biznes. Ja pokuszę się o stwierdzenie 60 procent sukcesu to dieta 30 proc trening 8 proc wysypianie się i unikanie stresów 2 proc suplementy .A po za tym ludzie mają nierealistyczne oczekiwania ktoś trenuje pól roku i dziwi się że nie wygląda jak kulturysta w kulturystyce bierze się sterydy i nikt normalny nie będzie wyglądał jak kulturysta choćby trenował codziennie .
Zgadzam się że konieczna jest siłownia z aerobami. Kiedyś robiłem błąd marginalizując aeroby – teraz wiem, że to pewna baza dla treningu siłowego.
Zgadzam się z twoją gradacją „czynników sukcesu”! Pozdrawiam!
Zarąbisty artykuł, dobrze mówiący ludziom, że trzeba ruszyć spasły zad i po prostu ćwiczyć zamiast szukać wymówek. Popieram, że motywacja letnia w sumie nie jest taka zła, ale utrzymanie motywacji cały rok to jest prawdziwa sztuka, zwłaszcza że w lecie kusi alkohol, kebaby i pizza. Podziwiam tych kolesi z artykułu za wysoką motywację i skuteczność.
Wszystko co chciałem powiedzieć, narka.
Cześć! Bardzo dobry artykuł – praktyczny i motywujący! Od siebie dodam jeszcze, że trzeba uważać, aby na początku nie przesadzić z intensywnością treningów. Facet, który pół życia przesiedział przy biurku, a w piłkę grał tylko na PS’ie, nie może z dnia na dzień stać się atletą. Łatwo wtedy złapać kontuzję, która na dłuższy czas wyłączy z treningów.
Pozdrawiam!
Moja motywacja to jest oponka z przodu, która rośnie w okresie zimowym 😉