Dziś chciałbym Wam zaprezentować postępy kolegi – nowego trenera w mojej siłowni. Podczas kiedy ja zaliczyłem wyraźny przestój w treningu spowodowany paroma kontuzjami – Mateusz solidnie pracował.
Co do moich kontuzji to jest jakiś absurd, w chwili kiedy już doszedłem do siebie po problemie z plecami w centrum językowym, gdzie pracuję urządzałem nową salę na angielski dla dzieci. Na stopę spadł mi kantem blat stołu… uuu… nie polecam 😛 Cale szczęście już jest dobrze i lada chwilę pojawię się znów na treningach przeganiać Mateusza.
Zachęcam do kliknięcia na zdjęcie i powiększenia. Oczywiście sam trening to nie wszystko – żelazna dyscyplina w diecie, rezygnacja z białego pieczywa, alkoholu, slodyczy – poskutkowały jak widać. Oczywiście namowię kolegę na większą wypowiedź jak wyglądał jego trening i jakie są dalsze plany treningowe i suplementacyjne. Stay tuned! 🙂
Drogi Mateuszu, wielkie gratulacje i jeszcze więcej motywacji w przyszłości! Efekty są niesamowite i mimo, że my widzimy tylko efekty to doskonale zdajemy sobie sprawę z włożonej w to pracy i wysiłku. Potrzeba na pewno dużo samozaparcia i wytrwałości. Bez tego rezultaty nie byłyby tak imponujące, a trzeba przyznać – prezentują się zaskakująco dobrze. Niejeden powinien pozazdrościć nie tylko ciała, ale też silnej woli.
Szkoda, że tak wielu ludziom niezmiernie ciężko zmotywować się do pracy. Sama miałam problemy z systematycznym odwiedzaniem siłowni i nieco olewałam sprawę. Mam na to jedną radę! U mnie świetnie sprawdziło się odbywanie treningów z chłopakiem. Nie bez znaczenia było jego odwieczne zamiłowanie do sportu, zaraził mnie więc tym trochę. Zauważyłam jednak, że kiedy idziemy na siłownię razem czuję się dużo bardziej zmotywowana i mam więcej energii do ćwiczeń. Samej idzie mi to już nieco gorzej, tak jakby towarzystwo „w cierpieniach” (wylewam tam z reguły siódme poty, stąd porównanie) pomagało mi w lepszym znoszeniu ich. Warto spróbować wspólnych treningów czy to z drugą połówką, czy z koleżanką, kolegą, rodzeństwem. Może to stanie się sposobem także na Wasz słomiany zapał?