Od czasu konkursów na blogu niewiele się działo w kwestii treningów i fitnessu. Są ku temu powody generalnie leżące po stronie spraw organizacyjno-zawodowych autora, ale też drobnej kontuzji pleców, natomiast zdecydowanie chcę kontynuować treningi (oraz pisanie dla Was).
W okresie przestoju mimo wszystko kontynuowałem kontakt z siłownią – bo wiem, że nie ma nic gorszego w treningu niż zupełne odpuszczenie sprawy. Jak najczęściej wskakiwałem choćby na 30-40 minut na rower stacjonarny lub poziomy. Chcę utrzymać pewien poziom metabolizmu i nawyk treningu.
Zupełne odpuszczenie treningów jest masakrą, na szczęście siłownia ma tę wielka zaletę, że pozwala na wybranie partii mięśni do treningu. Np. masz kontuzję kolana – nic nie stoi na przeszkodzi by ćwiczyć górę. Masz jakiś problem z górnymi partiami mięśni? Można odpuścić, ale pracować z dołem 😀
Co do fitnessowego aspektu bloga – osobom zniecierpliwionym i pragnącym nowych wpisów, przypominam, że ten blog jest kontynuacją blogspotowej Siłowni Fitness, gdzie jest trochę materiału do przeczytania i mocno Was zapraszam do zaglądnięcia tam!
Czekamy zatem na więcej wpisów 🙂
Zgadzam się z Tobą, przestój w treningu (szczególnie nieco dłuższy) to chyba najgorsze, do czego możemy dopuścić chcąc być w formie. Kontuzje się zdarzają, jednak potraktowanie tego jako wymówki do całkowitego odpuszczenia treningów to rzecz najgorsza z możliwych.
Ćwiczenia na daną partię ciała, kiedy inna jest w niedyspozycji to świetny pomysł. Nie można też zapominać o aerobach, żeby utrzymywać organizm na pewnym poziomie kondycyjnym i ułatwić sobie powrót do standardowych treningów po wyleczeniu schorzenia.
Ja dla przykładu mam problemy z kolanem i często kontuzja się odnawia. Ponieważ nie mogę wtedy nadwyrężać dołu skupiam się na wzmocnieniu ramion, brzucha i pleców. Zawsze wychodzi mi to na dobre, a kolano się przy tym nie męczy, więc w ogólnym rozrachunku niewiele tracę przez swoją niedyspozycję. Tobie również gratuluję systematyczności!