Auto hamuje głównie przodem i nie ma sensu za często serwisować hamulców tylnych – tak jest to prawda, główna siła hamowania jest na przedniej osi, w zależności od rodzaju hamulców będzie to ok 70- 80 proc siły. Ale to wcale nie znaczy, że tył jest nieważny, dobre, sprawne hamulce na osi tylnej skrócą drogę hamowania o dobre kilka metrów przy hamowaniu od 100 km/h do 0, czasami od tych kilku metrów zależy czy dojdzie do wypadku czy nie. Tylne hamulce pełnią jeszcze inne ważne funkcje, a mianowicie stabilizują cały pojazd podczas hamowania oraz odpowiadają za działanie hamulca ręcznego, również ważnego bo nie wszyscy wiedzą, że zostawienie auta na bardzo mocnym pochyleniu na samym biegu bez ręcznego może doprowadzić do powolnego zsunięcia się auta.
Nie stać mnie na komplet opon, mam auto przednionapędowe, to wystarczy jak zmienię opony na przedniej osi – w takiej sytuacji należy się zastanowić czy aby na pewno stać mnie na auto lub czy stać mnie na auto z danego segmentu. Zakładanie różnych opon na różne osie jest co prawda dozwolone tylko jak przód będzie nam trzymał trakcję a tył nie. Możliwe jest wykręcenie piruetu na rondzie albo co gorsza na drodze krajowej a chyba tego nie chcemy. Dla mnie w tej kwestii nie ma kompromisów i toleruję jedynie wszystkie opony równe.
cdn…
Andrzej Nowacki
przyznam się, że w 1 aucie za radą „fachowca” też zmieniłem tylko opony na 1 osi, no przecież oszczędnie, przecież wystarczy…
Na co dzień możesz nawet nie wyczuć jakiś różnic ale w sytuacjach awaryjnych każdy metr ,każdy centymetr ma znaczenie . Np. hamowanie awaryjne na autostradzie ze sporymi prędkościami podczas deszczu może ci tył zarzucić jak opony będą się różniły bieżnikami , nagłe gwałtowne omijanie przeszkody podczas deszczu to samo , już śnieg, deszcz ze śniegiem to nawet nie mówię. To jest szczególnie ważne w autach ciężkich z mocnymi silnikami. Droga hamowania siłą rzeczy też się wydłuża bo auto mimo wszystko hamuje 4 kołami .
Trochę prześmiewczo, ale trochę nie…
Mimowolnie lub celowo ów cykl „mitów mtoroyzacyjnych” zaczyna przybierać narrację pt.: „jakiż niebezpieczny jest ruch drogowy” 🙂
A tak naprawdę ruch drogowy z punktu widzenia statystyk jest bezpieczny…
Ile milionów samochodów codziennie wyjeżdża na drogi i paradrogi w Polsce?
Ile z nich z powodu złego stanu technicznego powoduje wypadki?
Nie panikujmy…
Kilkuletnie opony używane to co prawda nie jest „szczyt bezpieczeństwa”, ale też nie jest koniec świata, podobnie jak różne opony na różnych osiach…
Ja kiedyś miałem wypadek akurat przy dość dużej prędkości ca. 120 km/h, jak się można domyślić ciężko z takiego wypadku wyjść cało – ja miałem szczęście. Tak czy inaczej doskonale pamiętam jak zachowywało się auto, jak na zwolnionym filmie i skłaniam się ku zdaniu Andrzeja, liczą się centymetry czasem.
to nie cykl pt. oj oj oj panikujemy z powodu pierdoły – to cykl/wpis typu – nie bądź frajerem i nie oszczędzaj w sposób żenujący
oszczędzisz na 2 oponach, przy sytuacji kryzysowej przypłacisz to nawet życiem swoim i pasażerów – jednocześnie, hipotetycznie, w 2 weekendy przejadasz i przepijasz na imprezie równowartość tych opon – gdzie sens, gdzie logika?
nie uznaję kompromisów na drodze
Kiedyś miałem w Warszawie bardzo niebezpieczną sytuację z rowerzystą na szczęście nic się nie stało . Jedna drobna rzecz zaważyła o tym, że w ogóle doszło do sytuacji niebezpiecznej lekko zapowietrzone hamulce . Dało się z tym jeździć na co dzień nie było problemu ale w tej konkretnej sytuacji brakło dosłownie pół metra takie są to różnice . Pół metra szybsze zatrzymanie i już zupełnie inna sytuacja. A już szczytem głupoty jest zakładanie na przód zimowych a na tył letnich no to już jest ułańska fantazja , nigdy nie założyłbym też opon używanych. Można uprawiać wspinaczkę z liną z wiejskiego G-esu zamiast z liną atestowaną … Można tylko po co . Z tymi oponami jest podobnie można jeździć z wystającymi drutami nawet tylko jaki ma to sens . Jasne stan techniczny odpowiada za mniejszą liczbę wypadków ale nawet jak jest to 10 proc to i tak jest to o 10 proc za dużo.