Ostatnio pisałem o moich testach kiełbasy białej sojowej oraz pasztetu sojowego. Narzekałem trochę na zbyt warzywny smak kiełbasek, którego radykalnie nie poprawiło nawet podsmażenie specjału i postanowiłem dać szansę kolejnemu produktowi tej firmy, mianowicie kiełbaskom sojowym wędzonym. Czy test produktu o zdecydowanie bardziej klasycznym smaku wędzonki okaże się udany?
Produkt kosztował ok 6.50 zł, choć jeszcze tydzień wcześniej widziałem go w promocji za 4,99 zł. No cóż, promocje mają to do siebie, że nie trwają wiecznie.
Postanowiłem przetestować kiełbaski na szybko, czyli bez podgrzewania. Powód takiej decyzji jest także taki, że byłem zwyczajnie głodny. Smażenie nie zmieniło radykalnie smaku poprzednio, więc na co czekać?
Wędlinę sojową spożyłem z innym wegetariańskim hitem, mianowicie jarmużem. Są ludzie, który surowy jarmuż uważają za zbyt siermiężny i mało delikatny, ale ja czasem go lubię podgryźć, ot tak.
I jaki wynik? Taki sam jak poprzednio. O ile wędzony posmak zdecydowanie poprawia całokształt, to jednak znów czuć lekki smak kaszy i znów z pomocą przychodzi smakowy sos… dużo sosu.
Korekta: …od czasu pierwszej edycji tego wpisu wypróbowałem te kiełbaski na gorąco i smak jest odrobinę lepszy, na tyle, że dam jeszcze jedną szansę i kupię kolejną paczkę produktów z tej firmy. Jestem krytyczny, ale pamiętam i akceptuję fakt, że to jedynie jarskie zamienniki produktów tradycyjnie mięsnych.
Niektóre osób komentujących na FB sugerowały, że takie gotowe produkty nie są ani tanie, ani (jak na standardy wegetariańskie) specjalnie zdrowe, w takim razie zabrałem się za przygotowanie kolejnego, wypróbowanego już wcześniej specjału, mianowicie po prostu gotowanej ciecierzycy. Smakuje mi tak bardzo, że ostatnio przygotowuję więcej i zamrażam sobie gotowe porcje w zamrażarce. Cieciorka nie jest droga jak dla mnie – zapłaciłem ok 6 zł za paczkę produktu ekologicznego, ale jej przygotowanie jest czasochłonne (nie powiem, że pracochłonne).
Wnioski? Zmów coś, co można zjeść, ale bez fajerwerków oraz bezmięsna pychota 😉 Eksperymenty z wegetariańskimi potrawami kontynuuję i dziękuję wszystkim wegetarianom motywującym mnie pozytywnie do dalszych prób.
Ciekawy wpis, dobrze wiedzieć co jedzą wegetarianie i jak to smakuje. Ciecierzycę kiedyś jadłem u znajomych i nawet była smaczna. Na dziś jednak pozostanę przy kotlecie z kurczaka, ziemniakach i surówce.
na pewno będzie jeszcze trochę wpisów w temacie, testuję różne patenty podsuwane mi przez wegetarian, otóż okazuje się, że niektóre potrawy mają bardzo ciekawe zestawienie aminokwasów oraz np. zawartość białka, przy czym są lekkie – nawet jeśli pozostaniesz przy kurczaku to jest ciekawe urozmaicenie diety
Nie jestem wegetarianką, ale również lubię czasem poeksperymentować w tym temacie. Czasami zwyczajnie nie mam ochoty na mięso. Takich produktów jeszcze nie próbowałam, z reguły w moje „vege dni” skupiam się po prostu na ciekawym przyrządzeniu warzyw z ryżem czy kaszą oraz jakimś smacznym sosem. Jednak po tych recenzjach,z czystej ciekawości, zakupię te produkty i spróbuję znaleźć na nie jakiś sposób, żeby podbić ich smak. Za to z ciecierzycą lubimy się niezmiernie. Przygotowanie zajmuje nieco dłuższą chwilę, to fakt. Istnieje jednak wiele interesujących przepisów w internecie i można naprawdę poszaleć.